Niezmiennie zachwyca mnie na naszej scenie kryminalnej fakt, że pojawiający się autorzy i autorki mają już w sobie na starcie tak ogromny talent i warsztatowe przygotowanie do tego, aby napisać naprawdę świetne historie. Do tej grupy śmiało zaliczam Panią Magdalenę, której debiut Ogród zły zachwycił mnie od pierwszych stron, a Złote kwiaty czyli jego kontynuacja, utwierdziły mnie w przekonaniu, że mamy do czynienia z pisarką poważnie traktującą pisanie książek.
Wszystkie opowiadania w tym zbiorze mają w sobie coś tak przejmującego, niepokojącego i obezwładniająco pięknego, że zapiera dech w piersiach. To literatura i pióro na najwyższym poziomie.
Cóż to była za lektura! Niezwykła wrażliwość autorki, poczucie izolacji, jakie wplata w swojej narracji, wspaniały język przywodzący na myśl klasyków i niemal liryczne opisy miejsc, dzięki którym można poczuć ich zapach, kurz, lepkość, wilgoć, ciężar wspomnień, kruchość życia - wszystko to kreuje tak niezwykłą atmosferę, że książkę połyka się w całości jak ulubiony cukierek.
W trakcie czytania powieści bywa łzawo, niebezpiecznie, zabawnie, nawet pokusiłabym się o wskazanie momentów, w których widać przyjaźń autorki z gatunkiem, jakim jest horror. Magda Sobota ma umiejętność budowania napięcia i potrafi zakończyć rozdział w takim momencie, że… no właśnie – trzeba czytać dalej.
Magdalena Sobota to jedna z tych autorek, po której książki mogę sięgać w ciemno. A to za sprawą tego, że z zawodu autorka jest prawnikiem i jej książki są dopracowane w każdym calu. Kryminały napisane przez osobę, która ma zasób wiedzy na ten temat, bardzo sobie cenię. Fachowa terminologia, brak naciąganych wątków i wszystko precyzyjnie opisane.
na tej stronie używam plików cookie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies?